wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 7

*Julia's POV*
  Po wziętej kąpieli ubrałam na siebie piżamę i przeczesując palcami mokre, poplątane włosy wyszłam z łazienki. W moim pokoju na łóżku leżał Liam. Był bez koszulki w spodniach dresowych i widocznie o czymś myślał.
- Co się stało? - zapytałam kładąc się obok niego. Ułożyłam głowę na jego torcie oplatając go w pasie.
- Nie. Wszystko dobrze. - odpowiedział patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. - Po prostu to mówienie do ściany trochę mnie przeraziło.
- Przepraszam. Już nie będę. - spuściłam wzrok.
- Hej. Daj spokój. To nie twoja wina. - przytulił mnie.
- Dziękuję... - uniosłam wzrok na niego i o mało mi oczy z orbit nie wypadły. Harry?! Jezu... zaczynam wariować. Zamknęłam oczy, a po otworzeniu twarz przyjaciela  wróciła. Dobra. To jest chore. - Liam.
- Nie ma za co Jules. - zaśmiałam się na to jak mnie nazwał. - Może miałabyś ochotę pojechać jutro na przejażdżkę? - jeździł dłonią po moim boku. Od ramiona po biodro.
- Jasne. - wtuliłam się w jego tors plecami przymykając oczy. Chłopak zgasił lampkę, która była jedynym źródłem światła w sypialni po czym oplótł mnie ramionami.
- Dobranoc Jules. - wyszeptał.
- Branoc Li.
***
  Rano obudziło mnie lekkie muskanie po ramieniu. Mruknęłam niezrozumiale obracając się do osoby.
- Wstawaj Julia. Już dziesiąta. - zaśmiał się.
- Niee... Ja chce spać. - jęknęłam wtulając się w tors Li.
- Nie ma mowy. Dziś jest fajna pogoda i trzeba to wykorzystać. - otworzyłam oczy śmiejąc się.
- Wiesz, że to nie działa? - spytałam.
- Wiem, wiem ale no choć już...  wstawaj. - nie mogłam oprzeć się jego orzechowym tęczówkom.
- No dobra. Niech ci będzie ale stawiasz mi kawę. - mruknęłam stając na miękkim dywanie.
- To w takim razie idź się ogarnij, bo wyglądasz okropnie. - wyszczerzył się, a ja wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w bruneta na co wybuchł śmiechem. - Radzę ci uciekać. - podniósł się z łóżka ukazując białe żeby w szelmowskim uśmiechu.
- Aaa... - pisnęłam biegnąc do łazienki ale nie zdążyłam nawet dobiec do drzwi bo chłopak złapał mnie w talii i przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków.
- Liamie Jamesie Paynie jak mnie nie puścisz to osobiście zgolę ci te brwi. - zaśmiał się i klepnął mnie w tyłek. - Liam! - pisnęłam bijąc w jego umięśnione plecy.
- Dobra...  dobra. Idź się już ubierać. - postawił mnie na ziemi i puścił oczko.
- Jesteś głupi. - burknęłam podchodząc do szafy by wybrać ubrania.
- Załóż te jasne rurki i tą białą koszulkę z napisem NO WAY. - uśmiechnął się.
- Okay. - wzruszyłam ramionami biorąc do ręki wybrane rzeczy. - Za chwilę wrócę. - weszłam do łazienki i zdjęła z siebie piżamę zamieniając ją na świeże ubrania. Rozczesałam włosy zamieniając kołtuny w miękkie fale. Umyłam zęby, nałożyłam na twarz trochę fluidu i wytuszowałam rzęsy. Mniej więcej jakoś tam wyglądając dołączyłam do przyjaciela, który czekał na mnie już ubrany i ogarnięty. - Choć coś zjeść. - poklepałam się po brzuchu, który burczał na co się zaśmiał.
- Choć skarbie. - Li mnie objął, a kiedy się odwróciła zobaczyłam ciemną postać...
---------------

1 komentarz:

  1. Chyba uwielbiasz jak dostaje zawału serca xD Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń