wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 6

- Kimś kto opiekuje się tobą. - jego głos rozbrzmiał w mojej głowie.
- Dlaczego mnie śledzisz? - powiedziałam cicho. Mogę się założyć o to, że wyglądam teraz jak czysta wariatka, której do końca nie wyleczono w psychiatryku.
- Zależy mi na tobie. - ochrypły ton przepłynął przez moje myśli, a ja przymknęłam oczy będąc zmęczona tym wszystkim. Lekki wiaterek musnął moją rozgrzaną skórę, a kiedy podniosłam powieki jego już nie było.
- Chodźcie dzieciaki na... - dobiegł mnie radosny głos mojej mamy. - Julia? - spytała ostrożnie. - Co ty robisz? - odwróciłam się w jej kierunku tak by zobaczyła moją twarz. - W porządku? - uniosła brwi zdziwiona.
- Tak. Chyba tak. - mruknęłam. -Idziesz Liam? - zapytałam bruneta. Wyglądał jak ściana. Wiem czym to jest wywołane. Mam tu na myśli rozmowę ze 'ścianą'.
- T.. aa. - jąkał się. Chwyciłam go za dłoń na co się wzdrygnął.
- Spokojnie. To tylko ja. - szepnęłam mu do ucha.
- Nie dotykaj go. - warczenie w mojej głowie sprawiło, że momentalnie zatrzymałam się w półkroku obracając głowę o sto osiemdziesiąt stopni. Stał tym razem za mną. Jego gorący oddech normalnie parzył mi skórę na szyi.
- Wiesz co Liam. Idź już do jadalni, a ja za chwilę przyjdę. Muszę wziąć coś z mojej sypialni. - próbowałam go jakoś przekręcić.
- No dobra. - puścił moją dłoń lekko się uśmiechając by mnie jakoś pocieszyć na duchu i dodać otuchy. Kiedy byłam już pewna, że zszedł na dół chciałam wrócić do mojego pokoju ale zamiast tego niewidzialna siła podniosła mnie. Prawie pisnęłam przerażona. Z moich ust nie wydostał się żaden dźwięk oprócz ciężkiego i słyszalnego wdechu i wydechu. Czułam jak ktoś ściska mi szyję pozbawiając cennego tlenu.
- Masz go zostawić. On nie może cię dotykać. Jest przeklęty. Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią. Czyż to nie prawda? - na dźwięk głosu w mojej głowie zajęczałam. Siła z jaką zostały wypowiedziane te słowa dosłownie rozsadzają mi głowę.
- Aa... ale... - próbowałam się wypowiedzieć lecz nie mogłam z powodu zaciskającej się dłoni na mojej krtani.
- Zapamiętaj jedno: ... obserwuje cię. - i tymi oto słowami zostałam puszczona z hukiem na ziemię. Przetoczyłam się po podłodze łapiąc głębokimi haustami powietrze. W moich oczach pojawiły się łzy bólu jak i strachu. Co to do cholery miało być?! Czy to on? Czy to Harry to zrobił?
***
*Anonym's POV*
  Widziałem ją. Jest taka piękna. Taka niewinna. Z pewnością byłaby wspaniałą królową. Te zielone oczy, wiśniowe usta, subtelne gesty i aksamitny głos. Siedzi spięta obok bruneta rozmawiając z postawnym mężczyzną. To chyba ojciec tego Zayna.
  Powoli zaczynam tracić cierpliwość. Styles ma jej pilnować. Żaden z mężczyzn nie może jej dotykać. Tylko ja mogę, a widzę jak ten Mulat na nią patrzy. Z innym uczuciem, którego nie znam ale czuję, że jest ono silne. Podobne uczucia żywi do niej ten brunet, którego widziałem na korytarzu. Nadal nie jest świadomy co go czeka. Jaka szkoda. - zaśmiałem się złowieszczo w myślach.
----------------------------------------------------------------
Przepraszam, że nie dodawałam długo rozdziału ale zajęłam się Wattpadem i szkołą. Niedługo bd kolejny :*

1 komentarz: