piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 3

  Czułam na sobie jego palący wzrok jednak nie miałam odwagi by na niego spojrzeć. Nie wiem czemu. Czułam się trochę...  onieśmielona? To było mega straszne. Znajdź w sobie ta siłę Julia! Znajdź! - krzyczała druga ja.
- No dobra. Raz kozia śmierć. - pomyślałam.
- Możesz się przestać tak na mnie gapić? - mruknęłam trochę niemile, a jedyne co otrzymałam w odpowiedzi od niego to wzruszenie ramionami. Nawet nie spojrzał. No ja pier...dziele. - Mógłbyś jednak coś powiedzieć wiesz? - rzuciłam zdenerwowana tym razem.
- Panna Dixon. - przeniosłam zdezorientowany wzrok ze Stylesa na panią McFly. - Może chciałabyś się podzielić czymś z klasą? - spytała mnie tym swoim cichutkim głosikiem.
- Nie pani profesor. - pokręciłam głową. Błagam nie wzywaj mnie do tablic, błagam nie wzywaj mnie do tablicy, błagam nie wzywaj mnie do tablicy. - modliłam się w duchu.
- To w takim razie rozwiąż nam zadanie na dowodzenie. - wskazała swoimi okularami, które trzymała w małej dłoni, na mojego wiecznego wroga - tablice. No chyba nie. - oburzona dodałam w myślach.
- Dasz sobie radę. - usłyszałam czyjś głos w mojej głowie.
- Co kurwa? - zapytałam samą siebie.
- Nie wyrażaj się tylko zapierdalaj do tej tablicy. - znowu ten ktoś powiedział. Boże to jest chore. Co się ze mną dzieje?
 No dobra. To idziemy. - podniosłam się ze swojego miejsca i prawie natychmiastowo poczułam wzrok Stylesa na moim TYŁKU!
- Ja ci dupku dam. - myśl przebrnęła przez moją czaszkę.
- Wątpię. - odwróciłam się by spojrzeć na niego kiedy znowu ten głos się odezwał.
  Stanęłam na podeście przy zielonej tablicy i wzięłam kredę do ręki. Ta sala jako jedyna nie jest jeszcze odnowiona. Kasy nie mają?
  Zobaczyłam, że to zadanie jest z algebr i juz zakręciło mi się w głowie.
- Ja tego nie rozwiążę. - pomyślałam.
- Wystarczy, że dodasz to w nawiasie, przemnożysz i zredukujesz. - znowu ON. Pierdziele. Kto lub co siedzi w mojej głowie? Nie mając już innego pomysłu zrobiłam jak to coś mi kazało i po sekundzie pokazałam wynik nauczycielce matematyki jak i mojej wychowawczyni.
- No brawo Julia. Wszystko wyszło tak jak trzeba. - moja szczęka momentalnie opadła na podłogę mocząc ją swoją śliną. - Możesz usiąść. - poinstrułowała, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Dzięki za pomoc nieznajomy. - zaklaskałam w myślach mówiąc to pod nosem tak by nikt nie usłyszał.
- Nie ma za co. Jeszcze się spotkamy.
------------------------------------------------
Krótki ale wreszcie jest ;)
Liczę na komy <3
Kocham was ;)

6 komentarzy: