wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 5

  Kolejna nieprzespana noc i po raz kolejny dopadło mnie wielkie zmęczenie. To wszystko staje się jedną, wielką rutyną. Powoli mam tego dość. Skończyłabym ze sobą ale ja po prostu nie potrafię. Wiem, że są ludzie, którym na mnie zależy. Nie Mogę im tego zrobić.
- Nad czym tak myślisz? - spytał mnie mój przyjaciel na co uśmiechnęłam się.
- Te sny znowu mnie męczą, a na dodatek mam wrażenie, że ktoś był w nocy w pokoju. Widziałam coś. - przyznałam mówiąc poważnie.
- Jak chcesz to mogę czuwać całą noc. - zaproponował ale pokręciłam głową.
- Nie Liam. Nie ma mowy. Ty się musisz wyspać. Nie długo masz ważne egzaminy i siła jest ci potrzebna.
- Oj tam. Jedna noc. No weź. Chcę ci tylko pomóc. - westchnęłam.
- No dobra. Niech ci będzie. - wywróciłam oczami.
***
- Jesteś już gotowa Julia? - do pokoju wszedł mój tato na co się wzdrgnęłam. Nie lubię kiedy tu przychodzi.
- Tak tato. - odwróciłam wzrok z ojca z powrotem na Payno.
- Będziesz jadł z nami? - spytał mężczyzna.
- Julia mnie zaprosiła proszę pana. - zwrócił się z szacunkiem.
- Dobrze. Zejdźcie za chwilę na dół. Państwo Malik zaraz przyjdą. - powiedział po czym wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Wszystko dobrze? - zapytał Liam przyciągając mnie do swojego boku.
- Jakoś. Dziękuję, że przy mnie jesteś. - wyszeptałam zwracając wzrok na ścianę i o mało nie krzyknęłam z przerażenia. Tam stał On. - Harry. - nagle przerażenie opętało moje ciało, a przyjaciel spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Widzisz go? - wskazałam palcem.
- Nie. - odparł poważnie dzięki czemu choć trochę mu uwierzyłam.
  Jego chłodne, zielone oczy wbite były w moją osobę. Loczki jak zawsze były związane bandama tak teraz były rozpuszczone tworząc nie ład na głowie,  również dodając uroku. Co ja pieprze?!  Jak straszne może być urocze?!
  Sama zaczynam się siebie bać.
  Czarne ubrania opinały jego niesamowicie umięśnione ciało, a ja dzięki krótkiemu rękawkowi mogłam zobaczyć jego tatuaże. Miał ich dość sporo. Ponad pięćdziesiąt na jednej ręce. Na drugiej zaś widniał orzeł. Przez czarny materiał nie widziałam jego klatki piersiowej ale jestem pewna, że ma ich więcej.
- Bądź cicho, a nic mu się nie stanie. - rozkazał, a na jego chrypki głos dostałam gęsiej skórki.
- Ale... - zaczęłam lecz po chwili ugryzłam się w język pamiętając jego groźbę.
- Julia. - wyplątałam się z objęć przyjaciela i podeszłam do bruneta. Nie mam pojęcia czemu ale mam wrażenie jakbym go skądś znała.
- Kim ty jesteś? - spytałam.
 

2 komentarze: